Dlaczego przeoczyłam pierwsze sygnały?

(Sondowanie – nakłuwanie przyszłej ofiary)

Przemoc eskaluje. Ofiara nie od razu znajduje się na samym dnie tego zjawiska. Na początek jest sprawdzana na odporność, a agresor dokonuje swoistego dopasowywania narzędzi do najskuteczniejszej, ale i jak najbardziej niedostrzegalnej intensyfikacji procesu.

Najpierw pojawiają się tylko drobne sygnały, które zignorowane dają przyzwolenie – są dla agresora informacją, że jest grunt do pogłębiania przemocowych zachowań.

  • Na początku nie pojawi się jawne kłamstwo czy sadystyczna jego forma – gaslighting. Najpierw pojawi się zatajenie jakiegoś zdarzenia i wpieranie partnerce, że przecież jej o tym mówił, ale nie usłyszała. Albo nie powiedział w trosce o nią. Albo zapomniał.
  • Na początku nie pojawią się obraźliwe słowa i krzyki, że jest głupia, brzydka i nic nie warta, tylko sarkastyczny żart na temat fasonu jej sukienki.
  • Nie od razu będzie torturowana bierną agresją, systematycznym ignorowaniem jej osoby, czasu i potrzeb. Najpierw pojawi się jedno, dwa, niewinne spóźnienia. Te wielogodzinne albo ignorowanie wspólnych planów nadejdzie później. Najpierw tylko zerkanie w telefon, a dopiero potem zaciężne sesje na portalach randkowych, serwisach społecznościowych, grach komputerowych itd.
  • Na początku nie pojawią się cyniczne zdrady, tylko pierwsze jaskółki triangulacji w postaci flirtowania z kelnerką albo koleżanką z pracy i sondowanie, ile w tej materii partnerka zniesie. Mnogość podejrzanych SMS-ów, wyskakujących okienek z damskimi zdjęciami profilowymi na komunikatorach pojawi się w kolejnej fazie (więcej w materiale  Pułapka triangulacji).
  • Na początku nie pojawi się brutalne odrzucenie Najpierw przemocowiec zastosuje coś, co nazywa się metodą na ducha (ang. ghosting). Po rozkręceniu emocji, serii zalotów i ekscytacji nagle zniknie z jej pola widzenia. Na tydzień, może krócej, może dłużej. Jeśli zostanie przyjęty po powrocie (tłumacząc swoje zniknięcie jakimiś ważnymi sprawami rodzinnymi, zdrowotnymi, zawodowymi), to już wie – ofiara jest podatna na huśtawki i wiele zniesie.

Na początku partnerka odczuwa zaledwie zmieszanie, zdziwienie, drobne ukłucie. Poszczególne sytuacje początkowo są na tyle subtelne, że kobieta nie chce robić z igły wiertarki udarowej. Bagatelizuje, usprawiedliwia, próbuje interpretować na korzyść partnera. Te odczucia jednak z czasem się nasilają, żeby na skutek intensywności, ostentacji i cynizmu kolejnych zachowań partnera przejść w całkowitą dezorientację, bezradność i … adaptację.

Ten proces ma swoją nazwę – habituacja. Stopniowe oswojenie, przyzwyczajenie do powtarzających się bodźców i ograniczenie reagowania na nie.

Kiedy po raz pierwszy podejmujesz decyzję, która budzi twój sprzeciw moralny, wtedy jest najtrudniej. Za drugim razem trochę lżej, rozgrzeszasz się w myślach za ten pierwszy raz. I tak dalej. Ale nigdy nie pozbędziesz się zgagi w przełyku na wspomnienie chwili, kiedy mogłaś powiedzieć „nie”. [Jodi Picoult] 

Dlatego tak ważne jest w miarę wczesne zidentyfikowanie procesu, jaki się odbywa w przemocowym związku i monitorowanie ewentualnej eskalacji i cykliczności takich sytuacji. Wczesne wyjście z takiej relacji znakomicie skraca czas likwidowania jej psychicznych następstw. Zaryzykuję stwierdzenie, że każdy kolejny miesiąc wystawiania się na przemocowe praktyki wydłuża do kwadratu okres leczenia psychicznych skutków – PTSD (ang. posttraumatic stress disorder – zespół stresu pourazowego).

Loading

4.3 13 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments