(Fazy cyklu przemocy)
Definicji przemocy jest wiele, ale najłatwiej powiedzieć, że to jest zniewolenie człowieka, niemoc. Sprawca również nie jest ciągle okrutny. Można powiedzieć obrazowo, że wystarczy, że na 365 dni w roku on będzie 65 dni dobry i ofiara będzie pamiętać tylko te dobre chwile. (Iwona A. Wiśniewska, dyrektor krakowskiego Ośrodka dla Osób Dotkniętych Przemocą w wywiadzie dla Anny Piątkowskiej).
Zdarza się, że relacja staje się toksyczna na skutek niedopasowania partnerów lub nieumiejętności rozwiązywania przez nich problemów pojawiających się w trakcie trwania związku. Taka sytuacja jest przeważnie destrukcyjna dla obojga partnerów. W przypadku relacji z osobą zaburzoną, związek już od podstaw przesiąknięty jest toksyną – od początku eskalowaną przez jednego z partnerów przemocą i wyniszczaniem psychiki drugiego.
Przemoc psychiczna/emocjonalna jest tą formą przemocy, która nie demonstruje się drastycznymi na pierwszy rzut oka zdarzeniami. Jest zjawiskiem pełzającym, spiralnym, powolnie wciągającym w bagno bezradności. Jej perfidia polega właśnie na tym, że jest stopniowana tak, żeby osoba, wobec której jest stosowana, nie odnotowała momentów, w których przekraczane są kolejne granice. Poszczególne etapy następują niepostrzeżenie, a agresor porusza się w tym procesie zapobiegliwie, żeby zmylić kolejne systemy alarmowe ofiary (czytaj w książce „Moje dwie głowy” o syndromie ugotowanej żaby).
Próba opisania tego procesu jest jednocześnie próbą odpowiedzi na odwieczne pytanie Dlaczego ludzie wchodzą w toksyczne związki i w nich tkwią.
Nie dlatego, jak twierdzą uczestnicy procesu wtórnej wiktymizacji, że najwyraźniej one to lubią, że to odpowiada ich potrzebom, że same chciały. Nie. One metodycznie zostały poddane powolnemu procesowi rozregulowania ich systemów obronnych, uwikłania i uzależnienia podobnego do tego, w jaki zniewala alkohol i narkotyki. Narkotykiem w tym przypadku nie jest ich partner. Jest nim skomplikowany proces psychologiczny i biologiczno-chemiczny oparty na stresie, cykliczności i eskalacji jego zachowań. Aby wytworzyć w organizmie i psychice ofiary taką zależność, naukowo nazywaną więzią traumatyczną, przemocowcy używają konkretnych technik.
W kolejnych materiałach omawiam najczęściej spotykane, którymi agresor posługuje się w poszczególnych fazach w cyklu uzależniania i wyniszczenia psychiki partnerki. W książce opisałam poszczególne „gry” i etapy, w których nieświadomie uczestniczy partnerka zaburzonego człowieka. Tu dodam inną klasyfikację faz, które przewijają się w przemocowym cyklu.
- Idealizacja/uwiedzenie
- Degradacja/odrzucenie*
Pod każdym z tych haseł kryją się manipulacje i inne nadużycia, które ugruntowują pozycję agresora i pogrążają jego partnerkę.
Jesteśmy tylko ludźmi i większości z nas zdarza się niewłaściwe zachowanie w relacji. W relacji przemocowej nie są to sporadyczne i przypadkowe potknięcia. Podobnie jak w kolażu nie da się rozpatrywać pojedynczych fragmentów w oderwaniu od całego obrazu, tak w przemocy istotna jest cała sekwencja i mnogość poszczególnych, pozornie drobnych, zdarzeń. O rujnujących dla ofiary skutkach decyduje systematyczność, nagromadzenie i eskalacja poszczególnych zjawisk. Cykl i stosowanie agresywnych technik powtarzają się tak często, jak wymaga tego ostateczne złamanie psychiki ofiary, jej zdominowanie i jej podporządkowanie.
Między powtórkami poszczególnych faz cyklu następuje względne wyciszenie, kiedy to partnerka stara się zracjonalizować negatywne zajścia, potem kolejna faza uwiedzenia (tzw. miodowy miesiąc), faza degradacji i kolejny kryzys. Partnerka jest na przemian stymulowana negatywnie i pozytywnie, dostaje sprzeczne przekazy, jest karana i nagradzana, wzmacniana i osłabiana, przytulana i odpychana, stawiana na piedestał i z niego brutalnie strącana, jednego dnia czule zaopiekowana, a następnego brutalnie krzywdzona. To wyzwala specyficzną, silnie uzależniającą i utrudniającą proces decyzyjny chemię, o której więcej w materiale Pułapka chemii i ruminacji.
W końcowej fazie deprywacja zdrowych zachowań w związku sięga już zenitu. Osoba długotrwale poddawana takim praktykom jest wdzięczna za najdrobniejsze oznaki akceptacji, przychylności i względnej normalności. Jeśli odpowiednio długo idzie przez emocjonalną pustynię i nagle dostaje pół szklanki wody, to przyjmuje to z paradoksalną wdzięcznością i nadzieją, a partnera traktuje jak wybawcę. Osoba w takim stanie nie dostrzega już pełni obrazu – że przez większość czasu celowo pozbawiana jest wszystkiego, co w zdrowej relacji powinno mieć miejsce.
Nie powinnaś obwiniać siebie za wejście w krzywdzący związek. Wina leży po stronie sprawcy. Skoro jednak już tu jesteś, warto przeanalizować wzorzec, według którego wchodzisz w bliższe związki i zidentyfikować powody, dla których „oferta” zaburzonego człowieka była/jest da ciebie atrakcyjna. Nad tym można z powodzeniem pracować. Choćby po to, żeby w przyszłości nie wchodzić w takie relacje.
Może jest to paniczny lęk przed samotnością lub odrzuceniem. Może jakieś niezrealizowane potrzeby lub nieuświadomione traumy powodują, że emocje dominują nad logiczną oceną sytuacji. Może nie umiesz wyrażać sowich emocji i uczuć i asertywnie reagować w sytuacji konfliktu lub zagrożenia. Może twoje poczucie własnej wartości jest tak zaniżone, że godzisz się na dominującą pozycję ludzi tyleż charyzmatycznych, co kontrolujących i krzywdzących cię. A może chaos, który do twojego życia wnosi taka osoba pozwala ci nie skupiać się na własnych problemach, potrzebach i tożsamości. Przyczyn i wyzwalaczy może być wiele ale warto szukać, bo samoświadomość jest najlepszym narzędziem obrony przed nadużyciami.
**********************
* (Dale Archer, „The Phases of Love Bombing: Idealization, Devaluation, Discard (Repeat).”)