Wykrzyknik, który sflaczał, staje się znakiem zapytania. [Stanisław Jerzy Lec]
Na przestrzeni ośmiu lat od napisania i wydania książki miałam możność kontaktu z wieloma z moich Czytelniczek lub osób po analogicznych przejściach. Proces ich przechodzenia od toksyny do normalności był dla mnie wprost fascynujący. Uświadamiało mi to, jak długą i niełatwą drogę sama przeszłam. Czasem spotykałam je w dobrze mi znanym sprzed lat stanie. Jako istoty skrajnie wyczerpane chaosem panującym w ich umysłach i życiu, walczące o choćby minutę wyciszenia i wolności od poczucia winy, upokorzenia, ale i paradoksalnej tęsknoty za iluzją swoich związków. Było mi też dane obserwować, jak spod tej skorupy wydobywają się świadome, witalne, odkrywające swój potencjał kobiety. Wszystkie razem jesteśmy żywym dowodem na to, że z tego się wychodzi. Częstokroć w dużo lepszej postaci, niż się w to weszło.
Z perspektywy czasu symptomatyczne wydało mi się, że na początku tej drogi niemal wszystkie kobiety, i spośród tych znanych mi osobiście, i te, z którymi jedynie utrzymywałam korespondencję, miały identyczne wątpliwości i zadawały identyczne pytania. Dokładnie zresztą te same, które lata temu zadawałam ja. Jest to według mnie kolejny dowód na schematyczność i powtarzalność wzorca, według którego budują wyniszczające relacje ludzie zaburzeni. Dowodzi też tego, że nie jesteście w swojej sytuacji osamotnione.
Po latach większości z nas odpowiedzi na te pytania wydają się oczywiste. Mam jednak świadomość, że problem niestety jest nadal aktualny dla bardzo wielu kobiet. Nie prowadzę indywidualnych porad, ale właśnie w tej formie – niejako dodatku do książki – postanowiłam nakreślić kwestie powracające jak bumerang w postaci niedających wam spokoju pytań, które utrudniają skuteczne działania w obronie własnej.
P.S. Dziękuję moim Czytelniczkom i Czytelnikom za wzbogacenie moich materiałów o przykłady poszczególnych przemocowych zjawisk.
**************************
Fot. http://pluspng.com
8,566 wyświetleń
Chcę wyrazić wdzięczność za to, że mogę skorzystać z Twoich doświadczeń. Szczególnie cenne na początku okazały się artykuły, które zebrałaś w jednym miejscu. Gdy zaczęłam czytać powoli zaczęłam rozumieć jakim mechanizmom byłam poddawana przez lata. Te lata, gdy czułam się jakbym postradała zmysły. Był moment, że myślałam, że skończę w psychiatryku. Wciąż myślałam, że to ze mną jest coś nie tak… co ciekawe 2 lata temu doznałam olśnienia. Zobaczyłam z kim mam do czynienia. Naprawdę to zobaczyłam. Odcięłam się od niego zupełnie. Po czym – szok? Schowałam to wszystko głęboko w podświadomość i wróciłam do swojego oprawcy. A on, człowiek, który… Czytaj więcej »
Witajcie! Chyba w 2015 roku zostawiłam tu komentarz, chyba zniknął. Teraz w trakcie sprzątania znalazłam m.in. Pani książkę, która studiowałam i zaznaczałam odpowiednie fragmenty kartka po kartce. Pani Maju! Nawet nie wie Pani jak mi pomogła, tyle pracy ile wykonałam te 8 lat temu jest zaskakujące. Pomogła mi Pani (jak i wiele, wiele innych osób) wyjść, wydrzeć się od socjopaty. Teraz jestem szczęśliwą żoną wspaniałego człowieka i żywym przykładem, że można i trzeba uciec od toksycznego człowieka. Pozdrawiam gorąco!
Ucieknięta do przodu Meg, moja radość nie zna granic 🙂 Komentarz zapewne został na pierwotnym blogu na blogspocie. Tu już jest kolejna jego edycja.
Maju, kilkanascie dni temu przeczytalam Twojego bloga. Nie moglam uwierzyc,ze czytam to co dokladnie doswiadczalam. Wracały bolesne wspomnienia i jednoczesnie ogarnialo mnie ukojenie, bo da sie biec we właściwą strone, da sie uciec! Bylam i jestem bardzo osamotniona w mojej męce z moim oprawca. Gdy doszlam do momentu skraju samobojstwa, podjelam walke. Mam dzieci dla nich warto. Biore leki, terapia( niestety malo pomocna). Zderzenie z utrata zdrowia, zagrozeniem utraty pracy,pieniedzy,doktoratu,wszystkiego na czym mi zalezalo przez mojego oprawce otrzezwilo mnie. 3 lata tortur psychicznych, ponizania, krytyki, ciaglego chaosu, wymyslonych przez niego problemow,zazdrosci. Nie wiem jak moglam dac sie tak zniewazac, traktowac… Czytaj więcej »
Walcz o siebie, dziewczyno. Ja i każda inna, które przetrwały ten stan huśtawek i powróciła jasność umysłu powie ci, że potem już wszystko jest lepsze niż takie życie. Wiem, że teraz możesz mi wierzyć tylko na słowo, ale tu wcale nie jest nic, którego tak się boisz. Życie powoli wypełniło się treścią, wartościowymi ludźmi, chęcią do działania, planami i spokojem. To właśnie wartościowe kobiety są najbardziej poszukiwanym przez psychofagów łupem. Jest kogo sprowadzać do własnego poziomu, żeby nie czuć się takim zerem jakimi są. A z im wyższego pułapu ściągają do własnego, tym satysfakcja większa. Nie pozwól na to i… Czytaj więcej »
Bardzo dziękuję za te słowa, tak bardzo potrzebne…
Jakieś 1,5 roku temu po samodzielnej walce o swoje i naszych wspólnych dzieci życie i bezpieczeństwo pomyślałam, że ta walka nie tylko zasługuje na opowiedzenie w otoczeniu, ale nawet na publikację (ba, nawet na wielosezonowy serial w stylu Gra o Tron), która da innym dziewczynom, kobietom, możliwość utożsamiania się z IDENTYCZNĄ sytuacją w ich życiu. Bo związki z psychopatami są jak kalkowane, jak ściągnięte z internetu prace magisterskie, powielany schemat, który różni się tylko mocą tuszu. Jedni (jeśli im się na to pozwoli) nabazgrzą na kartce (Tobie) skalpelem, inny spróbuje tylko ostrym ołówkiem. Tak czy siak, ślad pozostaje i gumką… Czytaj więcej »
Droga Ivy, dwa lata to już poważny staż. Lawa zastyga. GRATULUJĘ i jestem przekonana, że dasz radę z resztą pozostałości po tym bagnie. Niewiarygodnie się cieszę, kiedy czytam historie, jak Twoja. Nie tylko innym. Mi też są potrzebne. Co prawda już nie do motywacji ale do… chyba ulgi, że inne też już tu są, po tej stronie 🙂 Śpieszę Ci donieść bez zbędnego certolenia, że moje życie wygląda bardzo (BARDZO) dobrze. Tak dobrze, że już nawet nie liczę lat od zakończenia tamtego życia. Trybiki powskakiwały na właściwe miejsca, priorytety się wyklarowały, najbliższe kręgi zaroiły się od normalsów, życie od sensów.… Czytaj więcej »
U mnie zaczęło się trochę inaczej. Odkryłam pierwszą warstwę bagienka i zanim ujawniłam ten smrodek zainteresowanemu, zabezpieczyłam się ze wszystkich stron: konta, zamki w drzwiach, hasła do wszystkiego, komórkę na linie papilarne, ściągnęłam co się dało z komputera – zajęło mi to 12godzin – da się. Jakiś taki instynkt mnie chwycił wtedy, choć jeszcze nie wiedziałam wszystkiego, a przede wszystkim, że to psychofag jest zwyczajnie (według Twego słownika). Na psychofażą przypadłość wpadła delikatnie i sugerująco, po miesiącu, psycholog. Potem już się sypneło i zaczął się koszmar nie z tej ziemi (dla mnie, dla dzieci, dla jego rodziny -rodziców i rodzeństwa… Czytaj więcej »
Po setkach książek, po terapii u kobiety anioła, wiedząc już z teorii wszystko jestem i ja. Sprzątająca jego dom przed przyjazdem kochanki (miał być brat), uderzona nie raz, opluta nie raz. Za gruba, za głupia, gryząca nie tymi zębami, nie tak stawiająca kroki, zdradza od trzech lat o czym dowiedziałam się w drugiej ciąży, zdradzana w czasie próby powrotu w czasie separacji o czym dowiedziałam się po decyzji by znów spróbować. Wyciągająca jego obrączkę ze śmietnika. I nigdy posiłków przy wspólnym stole. I jego picie codziennie, coraz więcej. To ja prawnik szefowa niezależna finansowa. Chcąca się utopić gdy wrzucił za… Czytaj więcej »
Maju, trafiłam na tę stronę przypadkiem, nawet już nie pamiętam, jak… Ale przeczytałam tutaj kilka fragmentów bloga i zrozumiałam, że moje życie jest dalekie od tego, jak powinno wyglądać. Zobaczyłam, że wygląda właśnie tak, jak nie powinno. Że się boję. Że nigdy nie wiem, czy jutro nie będzie kolejnej kłótni. Że znowu usłyszę, że nie potrafię się za nic zabrać. Że osoba, która twierdzi, że kocha… Nawet mnie nie szanuje, więc co dopiero mówić o miłości. Przez trzy lata związku nabawiłam się poważnej depresji i zaburzeń hormonalnych i metabolicznych – stres dosłownie zrujnował mi organizm. Do tego kaleczyłam się, biłam… Czytaj więcej »
Zaczynam .. i taką mam nadzieję i wiarę w to .. ze zaczynam walkę o siebie.. o czystość siebie i spokój.. o to by łzy nie płynęły do oczu a poczucie kobiecości wróciło… o to by oddychać a nie dusić się …
Witaj, ja również dziękuję.
Maju, Jakoś tak dotychczas nie znalazłam ani słów, ani okazji żeby podziękować Tobie, a mam za co. Jestem kolejną uciekniętą z fatalnego związku. Wszystko działo się siedem lat temu.I powiem szczerze,że dzięki Tobie i dziewczynom z bloga Terapia przez pisanie, zrozumiałam w co weszłam i dlaczego w to weszłam. Bolało strasznie. Ale dzięki Wam osiągnęłam błogi spokój, samoakceptację, mój syn zyskał fajną matkę i generalnie jest cudnie. Dlatego bardzo dziękuję, dla mnie jesteś Wielka w tym co zrobiłaś i robisz. Życzę wszystkiego dobrego.
Stara gwardia 🙂 Niewysłowienie cieszą mnie i wzruszają takie informacje z nowego życia. Pozdrawiam Cię serdecznie.
Maja, dzięki. Kiedy 2 lata temu rodziłam się na nowo, oczywiście nie mając jeszcze o tym pojęcia, dałaś mi do ręki wszystkie narzędzia których potrzebowałam. Dziś jestem lata świetlne od tamtego momentu również dzięki Tobie. Zaglądam na blog jeszcze czasem bo mam z gadem dziecko i bywa że muszę sobie przypomnieć. I Twoje słowa pomagają szybciutko wrócić do równowagi. Szczęśliwego życia, Monika
Szczęśliwego życia, Moniko 🙂