Jako autorka bloga (mojedwieglowy.blogspot.com), a później książki Moje dwie głowy jestem kimś, kogo w języku angielskim określa się mianem self-helpera. Oznacza ono osobę, która przeżyła jakiś rodzaj traumy i tym, w jaki sposób sobie z nią poradziła oraz zdobytą wiedzą, podzieliła się z innymi – głównie z osobami dotkniętym tym samym problemem.
Potraktowałam przemocowy związek, w którym byłam nie jako betonowy but ciągnący mnie na dno, lecz jako sygnał i impuls do zmian. Zmian, które po latach zapewniają mi komfort życia i relacji. Związek, w którym byłam z zaburzonym człowiekiem był rodzajem makabrycznego przewrotu, który potraktowany jako wskazówka, zapoczątkował przewartościowania tak istotne, że dziś bez nich nie wyobrażam już sobie zdrowego dla mnie i satysfakcjonującego funkcjonowania. Do takiego podejścia zachęcam swoje Czytelniczki i Czytelników. Do spojrzenia na to doświadczenie, jako na punkt zwrotny w rozumieniu siebie i budowaniu na tej podstawie własnej integralności i adekwatnej hierarchii wartości. Nie twierdzę, że proces jest łatwy, miły i pachnący lawendą. Ba! Nie twierdzę nawet, że się zakończył. Twierdzę natomiast, że było warto.
Jestem dumna, że moja książka – pod względem marketingowym produkt niszowy, nieuzbrojony w żadną reklamę – okazała się pomocna tak wielu osobom. Z górą tysiąc egzemplarzy rocznie to dla selfpublishingu niebagatelna liczba. Świadomość, że tyle osób podjęło decyzję o wyjściu z przemocy, a moja książka miała w tym swój udział, dodaje mi skrzydeł.
Prywatnie jestem mamą wspaniałego syna, dziś już studenta. Otaczam się starannie dobranym gronem bliskich osób. Relacje z nimi są dla mnie dowodem na to, że uczciwych, empatycznych i równocześnie inspirujących ludzi jest na tym globie wystarczająco dużo, żeby nie skazywać siebie na relacyjną bylejakość, a tym bardziej przemoc. Są też moje małe pasje. Dzień bez zrealizowania choćby kawałka z nich albo bez zanurzenia się w książkowe światy, uznaję za niepełny. Moje życie zawodowe to połączenie pozornie dwóch sprzeczności – filolog i finanse. Od dwudziestu lat w tej samej firmie. Da się. Dzięki pozytywnym ludziom.
Zagadnienia związane z wychodzeniem z toksycznych związków traktuję jako równoległy nurt mojego życia i pewien rodzaj misji. Ukończyłam na szacownym Uniwersytecie SWPS studia podyplomowe Interwencja Kryzysowa. Wynikało to z chęci uporządkowania zdobytej przez lata wiedzy oraz połączenia moich doświadczeń i potrzeb edukatorskich w zakresie przeciwdziałania przemocy.