Nie wiem. Nie jestem psychiatrą ani psychologiem. A nawet specjaliści zaocznie nie stawiają diagnoz.
Wiem jedno. Kobiety w zdrowych, nietoksycznych relacjach raczej nie trafiają w poszukiwaniu rozwiązania kryzysu w związku na takie strony jak ta i wiele podobnych, które już zapewne odwiedziłaś.
Co zaskakujące, mają takie wątpliwości kobiety, które były długotrwale obrażane, okłamywane, zdradzane i manipulowane. Takie wątpliwości mają kobiety, które są wożone na emocjonalnym rollercoasterze, systematycznie eksploatowane i których granice są przesunięte tak daleko, że nie dostrzegają już oczywistych symptomów nadużyć wobec nich stosowanych.
Karmienie fałszywej iluzji oraz próby uporczywego uzdrawiania partnera i relacji kosztem siebie to jeden z podstawowych symptomów relacyjnej toksyny.
Mogę jedynie zadać kilka zwrotnych pytań do rozważenia. Czy w innych związkach, w jakich byłaś, zdarzało ci się miewać takie wątpliwości? Czy po zakończeniu innych relacji byłaś wyczerpana w takim stopniu jak teraz? Kto płaci cenę za pozostawanie w tym związku, a kto ma z niego korzyści? Jak wyglądały twoje standardy partnerstwa, lojalności, czułości na początku tej relacji i gdzie są teraz? Czy pamiętasz jeszcze siebie swobodną, radosną, zaradną, otwartą sprzed tego związku?
Takich pytań jest wiele i myślę, że potrafisz sobie na nie odpowiedzieć.
Pytanie powinno brzmieć: Czy, bez względu na metkę, nadal chcę być z człowiekiem, z którym związek doprowadził mnie do takiego stanu? Czy to piekło jest wszystkim, czego chciałam od życia?
Jest zbyt wiele historii dowodzących, że zło eskaluje, póki ofiara przemocy, zamiast chronić siebie, zastanawia się nad nazwą dla tego, co robi jej partner albo poszukuje dla niego usprawiedliwień.